Świadectwa uczestników ŚDM: Panamczycy przyjęli nas jak członków rodziny
23 stycznia 2019 r., ks. AN„Dla mnie ten czas był takim wielkim prezentem od Pana Boga, ponieważ podróżowałam do obcych ludzi, którzy przyjęli mnie pod swój dach, jak członka rodziny” – mówi Marta z włocławskiej grupy młodzieży uczestniczącej w Światowych Dniach Młodzieży w Panamie. Po przeżyciu „Dni w diecezji” młodzi podzielili się swoimi świadectwami.
Świadectwa uczestników:
Albert Wojda z parafii NMP Królowej Polski w Koninie: Największym doświadczeniem podczas „Dni w diecezji” Chitre, w parafii Monagrillo było doświadczenie miłości braterskiej, gdzie każdy coś od siebie dawał i dawał to dla kogoś. Każdy potrafił poświęcić się w całości specjalnie dla kogoś. Urzekła mnie przede wszystkim niedziela spędzona z rodziną, szczególnie niespodzianki, jakie na nas czekały. Nie były to rzeczy, które kosztowały wiele, niewiele wartościowe materialnie, ale były wartościowe w sensie, ile można było dać radości nam, pielgrzymom. Myślę, że mało osób miało okazję zajrzeć do portu, zobaczyć coś, co jest rzeczą powszednią. Nas Polaków mogło to w jakiś sposób uszczęśliwić, zaciekawić, zadziwić, sposób utrzymywania się Panamczyków. Mieliśmy też okazję być na plaży razem z rodzinami. Dla osób, które tu mieszkają, jest to codzienność. Dla nas jest to niesamowite doświadczenie. Dziewczyny przymierzały tradycyjne stroje panamskie. Chłopcy tak samo. Po raz kolejny powtarza się sytuacja: dla nich jest to codzienność, a dla nas jest to niesamowite przeżycie. Ja sam miałem okazję poznać jednego pana, który był odpowiedzialny za rozdawanie posiłków. Szybko nawiązaliśmy ze sobą kontakt, który przerodził się z żartów sytuacyjnych w taką serdeczną znajomość. Dzisiaj, jak się rozstawaliśmy, nie spodziewałem się reakcji tego pana do tego stopnia, że rozpłakał się i ja też nie mogłem siebie powstrzymać z emocjami. Myślę, że to też była taka wielka niespodzianka dla mnie. Ten tydzień był to najlepszy okres czasu, żeby zupełnie obce miejsce stało się miejscem, gdzie ma się wrażenie, że się mieszkało od zawsze, że się można poczuć jedno z ludźmi, którzy mieszkają w Monagrillo. Takie to jest moje świadectwo.
Marta Piątkowska z parafii Tuliszków: Dla mnie ten czas był takim wielkim prezentem od Pana Boga, ponieważ podróżowałam do obcych ludzi, którzy przyjęli mnie pod swój dach, jak członka rodziny i naprawdę po tych kilku dniach spędzonych z nimi poczułam się, jak jedna z nich. Dali mi odczuć, że czekali na mnie, oczekiwali mnie i to było dla mnie takie budujące doświadczenie, że skoro ludzie na drugim końcu świata czekali na mnie, to przyjęli mnie z taką troską, dobrocią. Dzięki spotkaniu z nimi mogłam też doświadczyć miłości Pana Boga i też, co być może odbieram teraz jak coś egzotycznego, to na przykład oprawa muzyczna liturgii Mszy św. Rozmawiałam z jedną panią, która przez wiele lat była chórzystką w lokalnym chórze, w zespole Monagrillo i pytałam czy każda Msza św. ma tak radosna oprawę muzyczną. Powiedziała, że tak. Dla nas jest to takie nowe doświadczenie radości Kościoła i radości z przeżywania Mszy św.
Basia Wenerska z parafii Stare Miasto: Ten czas na ŚDM był takim otworzeniem się na drugiego człowieka, przede wszystkim na tych ludzi, do których przyjechaliśmy tutaj do Monagrillo. Poznanie ich kultury, tego jak żyją. Nie mogę powiedzieć, że to była dla mnie trudność, ale zaskoczenie, w jakich prostych warunkach żyją. Myślę, że musieliśmy się do tego bardzo przyzwyczaić, bo np. kąpanie się nie było takie łatwe. Albo dość proste życie – nie było to dla nas takie oczywiste, jak my żyjemy. Przychodzimy, odkręcamy i jest. Więc to było coś nowego, do czego trzeba się było przyzwyczaić. Ci ludzie, pomimo że żyją bardzo prosto, mają bardzo otwarte serca na drugiego człowieka. Są ogromnie, ogromnie gościnni i nawet pani gospodarz, u której mieszkaliśmy, powiedziała nam dzisiaj, że nie ma dziesięciu wnucząt tylko ma dwunastkę. Przyjęła nas jako swoje własne wnuczki. To było naprawdę takie przekochane i przemiłe. Dzięki temu doświadczeniu mogliśmy się poczuć, jak prawdziwe Panamki, prawdziwe wnuczki.
Ks. Przemysław Pilarski: Czy da się porównać „Dni w diecezji” panamskie z naszymi „Dniami w diecezji” z 2016 roku, trudno powiedzieć. Nie lubię słowa porównanie, ponieważ skłania do takiej refleksji, że coś było lepsze, a coś gorsze. Myślę, że były na pewno inne, ale jest kila punktów wspólnych, które ja odczytuję jako nawiązanie do tamtych ŚDM i do „Dni w diecezji”. To jest też pokazanie tego, że dobro wraca – dobro, które się wtedy pokazało młodzieży, która do nas przyjechała w czasie „Dni w diecezji”, że to dobro wróciło w ciągu tych dni panamskich, które mogliśmy przeżywać w Monagrillo. Taki prosty przykład. W Charłupi Małej mieliśmy dwunastu Łotyszy, a my też dwunastką przyjechaliśmy do Monagrillo. W Charłupi rodziny gościły młodzież łotewską, co prawda po dwie osoby. Tutaj w Panamie, to każda osoba u jednej rodziny mieszkała. Tutaj było skromnie, ubogo, ale na pewno z otwartymi sercami. Punkty związane na stałe z „Dniami w diecezji” – one tutaj były, tak jak były u nas, a więc był czas na pokaz miejscowej kultury, był czas na Mszę posłania, był piątek, tak zwany dzień misyjny, w którym mogliśmy pomóc miejscowej ludności w sprzątaniu, ale także był czas, żeby przejść z krzyżem na wzgórze. Było spotkanie polskie i też prezentacja polskich grup. Ciekawym doświadczeniem jest to, że akurat nasza diecezja została dołączona do pięciuset osób z archidiecezji krakowskiej. Mieszkaliśmy razem z młodymi krakowianami i ich arcybiskupem Markiem Jędraszewskim, który w rozmowie przypomniał nam, że w połowie jest także kujawiakiem. Jego ojciec pochodzi z Kruszwicy. Tak, że jest mnóstwo takich wspólnych elementów. Dużo nowych ciekawostek. Na pewno po tych kilku dniach mogłem zauważyć, że wiara w Jezusa jest radosna, bo jeżeli kogoś kocham, to się z tego cieszę. Wiara to nie jest sztywne przestrzeganie reguł, zasad, bezmyślne, tylko przyjmowanie Jezusa sercem. Właśnie taka jest wiara Panamczyków, którzy ta wiarą się z nami mogli dzielić.
Panamczycy żyją ubogo w znaczeniu prosto. To znaczy, że mają inne warunki życia niż my, ale to wcale nie przeszkadza. Zwracają uwagę na wiele innych rzeczy niż my i to jest dla nich priorytet. Żyją szczęśliwie rodzinnie.
Jeśli chodzi o temat przewodni „Dni w diecezji” to nawiązywał on do wydarzeń centralnych i do tego hasła, które towarzyszy: „Oto ja, służebnica Pańska. Niech mi się stanie według słowa Twego”. Pod tym kątem były ustawiane różne inne wydarzenia, które organizowane były w czasie „Dni w diecezji”, także Msza posłania. Myślę, że takim elementem specyficznym były rekolekcje, które prowadziła archidiecezja krakowska przez poszczególne dni dla swojej młodzieży, ale my jako diecezja włocławska mogliśmy się także włączyć. Były to rekolekcje na dwie ambony, prowadzone przez dwóch księży z Krakowa. Tematem było hasło przewodnie ŚDM. Zwieńczeniem tych rekolekcji była katecheza abp. Marka Jędraszewskiego.
Ciekawostką jest to, że kiedy przyjechaliśmy do diecezji Chitre i parafii św. Michała Archanioła w Monagrillo, wszyscy myśleli, że jesteśmy z Krakowa. Byliśmy jedyną grupą spoza archidiecezji krakowskiej. Tak się zdarzyło, że oczywiście oni mieli nasze dane, natomiast Włocławek pomylili z Wrocławiem. Musieliśmy im wytłumaczyć, gdzie leży Włocławek, że leży na Kujawach. Pomogła w tym też akcja „Z Kujaw do Panamy” i flaga, którą mieliśmy ze sobą, ale ciekawa rzecz, że udało nam się wytłumaczyć taki specyficzny element diecezji włocławskiej, którym się chlubimy, że z naszej diecezji pochodzi św. Faustyna, którą bardzo mocno promuje archidiecezja krakowska. Też ciekawa rzecz, że wczoraj u rodziny, która gości księdza arcybiskupa Jędraszewskiego mogliśmy zobaczyć obraz „Jezu ufam Tobie”, oczywiście w języku hiszpańskim i na ten temat z rodziną porozmawiać.